Często, aby wyjaśnić aspekty Yin i Yang Nerek mówi się o Nerce Ognia i Wody. Ma to symbolizować aspekt Yin i Yang Nerek w sensie energetycznym, a nie anatomicznym (nie ma znaczenia, czy to lewa czy prawa nerka).
Aspekt Yin Nerek magazynuje naszą życiodajną esencję, a aspekt Yang odpowiada za ciepło, i aktywność. Yang Nerek dba o ogrzanie ciała i warunkuje prawidłowy przebieg wszystkich procesów, od niego zależy prawidłowy metabolizm. Yang Nerek jest kluczowe dla prawidłowej pracy narządów przemiany Ziemi, Śledziony i Żołądka, a wiec dla prawidłowego trawienia, pozwala przekształcić to, co jemy w energię życiową. Z drugiej strony silna przemiana Ziemi warunkuje siłę Nerek dostarczając nieustannie energię z pożywienia i zasilając tym samym Nerki w energię pourodzeniową. Wybierając taki, a nie inny sposób odżywiania wpływamy zatem na sile naszych Nerek, a wiec na poziom naszej energii życiowej, odporności, witalności.
Przemiana Wody jest związana z aspektem psychologicznym zwanym Zhi. Osoby, u których aspekt ten jest silny mają predyspozycje do bycia przywódcami, bo jakość ta wiąże się z takimi atrybutami jak: zdolność do koncentrowania się na wyznaczonym celu, mocne poczucie własnej wartości, charyzma, siła woli, napęd do działania, siła przykuwania uwagi innych. Osoby o mocnym żywiole Wody charakteryzują się pełnym mocy spokojem, rozwagą, wytrwałością, konsekwencją, są to osoby nieustraszone i odważne, ale nie potrzebują tego bez powodu udowadniać np. podejmując ekstremalne wyzwania. Z tego wniosek, ze wzmacnianie Nerek pomaga nam w realizowaniu życiowych celów i naszego potencjału.
Nerki są w bliźniaczej relacji z Sercem, co oznacza, ze oba narządy są zawsze w tym samym, stanie energetycznym. Związek ten ma znaczenie dla równowagi psychicznej, ponieważ Serce jest siedzibą Ducha – Shen, naszej świadomości.
Natomiast niedobory w Nerkach są przyczyną niespokojnego, niestabilnego umysłu, lęków, napadów paniki. Przykładem takiej sytuacji są objawy związane z menopauzą występujące u niektórych kobiet.
Z połączenia między Sercem a Nerkami wynika ważna zależność dla wzmocnienia Nerek.
Gdy pielęgnujesz iskrę Ognia w Sercu to zasila ona Ogień w Nerkach, czyli Yang Nerek. Dzieje się tak, gdy żyjesz z pasją, gdy pielęgnujesz w sobie ciekawość dziecka, chęć nauki, poznawania nowych rzeczy, w Twoim życiu nie brakuje humoru oraz pojawia się odrobina szaleństwa.
Emocją związaną z przeminą Wody jest strach, lęk. Doznanie szoku, ekstremalny lęk czy też życie długi czas w lęku bardzo mocno wpływają na Nerki. Objawami, które mogą z tego wynikać są: nagłe osiwienie pod wpływem silnych przeżyć, wypadanie włosów, moczenie nocne. Z drugiej strony pewna doza napięcia w życiu działa stymulująco na Nerki, jednak aby był to czynnik wspierający powinien być dostosowany do możliwości danej osoby, jej potencjału, nie chodzi o przełamywanie na siłę lęków ani o nieuleganie im, ale o próby pokonywania ich we własnym tempie, z poszanowaniem swoich możliwości. U dzieci bardzo ważne i wspierające dla Nerek jest robienie razem z nimi rzeczy, których się boją, a nie wystawianie ich na zbyt duże próby. Warte podkreślenia jest to, ze działa to w obie strony. Strach i lęk osłabiają Nerki, z kolei osoba, która urodziła się ze słabszym potencjałem w Nerkach będzie bardziej nieśmiała, mniej pewna siebie, bardziej podatna na lęki, może mieć niższe poczucie własnej wartości.
Zimno jest bardzo istotnym czynnikiem, który może osłabiać Nerki. Nerki składają się w 90% z Yin, a tylko w 10% z Yang, wiec Yang może łatwo ulec osłabieniu, ważne jest chronienie tego aspektu Nerek, bo jest on kluczowy dla całego organizmu. Zimno jest czynnikiem Yin, wiec stanowi zagrożenie dla Yang. Dla osoby, który ma silny aspekt Yang ciała wystawianie się na zimno zewnętrzne działa stymulująco na Yang, dlatego taka osoba po zimowym spacerze lub kąpieli w zimnym morzu dozna miłego uczucia odświeżenia, rozgrzania. I w takim przypadku mówimy o hartowani się, czyli wzmacnianiu. Natomiast zupełnie inaczej wyglada to u osoby, której Yang jest słabsze, jej organizm nie umie dobrze chronić się przed zimnem, toteż osoby takie łatwo marzną i przeziębiają się, bo zimno z łatwością wnika do środka ciała. Takie osoby nie powinny nadmiernie wystawiać się na zewnętrzne zimno, powinny chronić ciało przed zimnem, szczególnie w zimnych porach roku poprzez adekwatny ubiór i ciepłe, gotowane jedzenie uwzględniające wzmocnienie Yang.
Autor: Katarzyna Jaszczyk-Górska (dyplomowany dietetyk wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej)
Artykuł 1
Postanowienia ogólne
Artykuł 2
Uczestnicy
Artykuł 3
Zasady Konkursu
Artykuł 4
Rozstrzygnięcie konkursu i nagrody
Artykuł 5
Dane osobowe
Artykuł 6
Reklamacje
Artykuł 7
Przechowywanie dokumentacji
Można wyróżnić dwie grupy żywności – nieprzetworzoną, do której należą surowe warzywa i owoce w skórce, orzechy w łupinach przed obraniem, surowe mięso, surowe jajka, świeże mleko, oraz drugą grupę – żywność przetworzoną. Żywność przetworzona to według definicji każdy pokarm, który został poddany jakiejkolwiek, choćby najmniejszej i najprostszej obróbce. Nie zawsze jednak oznacza to coś złego. Przetwarzanie żywności jest znane ludzkości już od wielu pokoleń, a nawet wieków. Robienie kiszonek, dżemów, mrożonek, mielonek oraz wszelkich domowych przetworów, jakie można sobie wymarzyć – wszystkie te czynności polegają na przetwarzaniu żywności i to przetwarzanie z czystym sercem można nazwać bezpiecznym.
Cele prostego, domowego przetwarzania żywności mogą być różne, np.:
Powyższe sposoby nieznacznie zmieniają ostateczną formę pokarmu i są potrzebne do stworzenia menu z prawdziwego zdarzenia. Takiego przetwarzania żywności nie należy się więc bać. Po drugiej stronie jednak czają się zupełnie już inne sposoby przetwarzania żywności, które niestety mocno ingerują w naturalne pokarmy.
W ciągu ostatnich 100 lat przetwarzanie żywności zmieniło swoją formą, skomplikowało się i z domowej spiżarni przeniosło się do zakładów przemysłowych. Tym samym zmieniły się także cele przetwarzania żywności. Od naturalnych pokarmów odejmuje się „niepotrzebne” składniki, a dodaje takie, które nadadzą im ciekawy kolor (np. barwniki do serów lub żelków), oryginalny kształt (jak w przypadku chrupków dla dzieci, które najpierw są mielone, a później formowane), idealnie gładką konsystencję, niesamowitą chrupkość. Obecnie za sprawą środków chemicznych i maszyn można otrzymać prawie dowolną formę lub odcień. Tak powstaje „żywność przetworzona”, której podstawą jest ingerowanie w skład, kształt, strukturę, datę przydatności. Dzieje się to ze szkodą dla naturalnych pokarmów otrzymywanych od matki natury. Z każdym kolejnym etapem przetwarzania, żywność traci swoją wartość. Najbardziej przetworzona żywność – tzw. ultra przetworzona – nie ma praktycznie żadnej wartości dla zdrowia, oprócz dostarczenia energii do organizmu w postaci pustych kalorii.
Ludzki organizm w 70% składa się z wody i jest ona niezbędna do prawidłowego funkcjonowania wszystkich organów. Gdy pijemy za mało, skóra jest sucha i ziemista, pojawiają się skurcze mięśni, a zbyt duże odwodnienie może prowadzić do poważnych powikłań. Właściwe nawodnienie jest ważne szczególnie latem i w trakcie wzmożonego wysiłku fizycznego, gdy podczas pocenia ciało traci wodę i elektrolity. Elektrolity to jony znajdujące się w płynach tkankowych, krwi i osoczu. To właśnie one odpowiadają za funkcjonowanie gospodarki wodnej organizmu, w tym za transport wody między komórkami. Elektrolity odgrywają kluczową rolę dla układu nerwowego, ponieważ przewodzą impulsy nerwowe, co jest istotne dla mózgu, serca i innych mięśni. Znajdują się między innymi w wodzie mineralnej i źródlanej, a także w pożywieniu. Organizm można więc nawadniać wodą, napojami i sokami, ale także warzywami i owocami o właściwościach nawadniających. Gdy woda się znudzi, warto sięgnąć np. po sok z aloesu, sok z buraka lub wodę kokosową.
Sód to kation biorący udział w regulowaniu nawodnienia i wspierający przenikanie składników przez komórki. Chlorki biorą udział w regulacji kwasowo-zasadowej organizmu i produkcji kwasu solnego w żołądku, dzięki czemu nie dochodzi do zakwaszenia. Wapń wspiera przewodzenie impulsów elektrycznych w neuronach. Magnez to pomocnik układu nerwowego i mięśni, a potas wyjątkowo istotny dla utrzymania zdrowego serca, mięśni i odpowiedniego ciśnienia krwi.
Pomidor
Pomidor to prawie sama woda, naprawdę! Warzywa te w prawie 95 procentach składają się z wody i zawierają około 270 mg jednego z elektrolitów – potasu, a także likopen, związek z grupy karotenów o właściwościach antynowotworowych. Najzdrowiej spożywać je na surowo lub w formie soku pomidorowego. Zresztą nie bez powodu sok pomidorowy od lat cieszy się sławą na pokładach samolotów (potas zmniejsza opuchliznę spowodowaną przebywaniem na dużej wysokości i odwodnieniem), a także wśród bywalców imprez, którzy tym napojem próbują zatrzeć ślady zarwanej nocy.
Papryka
Warzywo bogate nie tylko w wodę, ale także witaminę C, β-karoten, witaminę E i A. Taki komplet składników to przepis na piękną, jędrną i nawilżoną skórę oraz mocne naczynia krwionośne. Jedną z najzdrowszych jest papryka czerwona, jednak zalet nie można odmówić także pozostałym rodzajom.
Ogórek
Obecność ogórków na tej liście nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Świeże ogórki są jędrne i soczyste, co sprawia, że w ostateczności mogą nawet zastąpić szklankę wody podczas upału. Znajduje się w nich duża ilość potas oraz β-karoten, witamina C, witamina A, zeaksantyna i luteina. Sprawdzą się w letnich sałatkach, lemoniadach i drinkach. Aby ogórek dłużej zachował swą soczystość, po odkrojeniu owiń końcówkę papierem lub włóż do zimnej wody.
Arbuz
Kolejny cud natury, który w ponad 90% składa się z wody i dzięki temu wspaniale nawadnia. Oprócz wody posiada też likopen i β-karoten. Chociaż najpopularniejszą wersją jest arbuz pokrojony w trójkąty, to latem warto spróbować soku z arbuza, który otrzymuje się, blendując miąższ. W obu wersjach doskonale orzeźwia.
Melon
Jest to większy brat ogórka – tak, kompletna nazwa melona to ogórek melon. Życie potrafi zaskakiwać, a melon potrafi nawadniać właśnie niczym ogórek. Cechuje go również duża ilość potasu, zawartość luteiny, witamin z grupy B, β-karoten oraz witamina C. Świetnie smakuje bez dodatków, jak również w deserach i sałatkach.
Rzodkiewka
Rzodkiewka to aż 94 procent wody. Niestety, szybko ją traci, dlatego najlepiej od razu po zakupie włożyć cały pęczek do zimnej wody, aby następnego dnia rzodkiewki nie stały się pomarszczone. Doskonały dodatek do kanapek i sałatek.
Pomarańcza
Pomarańcza to owoc wyjątkowo soczysty, wręcz najbardziej kojarzący się z soczystością. Pomarańczowym sokiem lub całym owocem można ukoić pragnienie. Pomarańcze są źródłem błonnika, witaminy C tiaminy, kwasu foliowego, potasu i przeciwutleniaczy.
Cały proces trawienia od momentu, gdy trafi do ust, aż do momentu, gdy opuści organizm, trwa od 16 do 30 godzin. Układ trawienny potrzebuje aż doby, aby przyjąć niezbędne do funkcjonowania składniki i oddać to, co niepotrzebne. Proces trawienia rozpoczyna się już w ustach, gdzie ślina w bardzo niewielkiej części rozkłada węglowodany. Z ust pożywienie trafia do przełyku, stamtąd do żołądka, gdzie zostaje poddane działaniu soków trawiennych. Żołądek trawi jedynie białka i dlatego po posiłku obfitym w rośliny strączkowe, mięso lub rybę można odczuwać tzw. „ciężkość na żołądku”. Im posiłek większy oraz bogatszy w białko i tłuszcze, tym dłużej zostaje w żołądku, ponieważ potrzebna jest większa ilość soków trawiennych. Reszta pożywienia za sprawą ruchów robaczkowych miesza się w żołądku z przetrawionymi białkami, po czym przechodzi do jelit, aby tam ulec rozpadowi. W jelicie cienkim i dwunastnicy dochodzi do pełnego strawienia węglowodanów, a w dwunastnicy do strawienia tłuszczy. Błona śluzowa jelit wchłania składniki odżywcze, które następnie trafiają do krwi i zasilają cały organizm. Jeśli ten ostatni ważny etap zostanie zaburzony, w organizmie mogą pojawić się braki kluczowych dla funkcjonowania substancji. Nic dziwnego, że coraz częściej mówi się o tym, że szczęście, zdrowie i odporność budowane są właśnie w jelitach.
Ciekawe! Produkty przyspieszające trawienie to przede wszystkim zioła i przyprawy, m.in. mbir, kmin rzymski, kurkuma, chilli, cynamon, gałka muszkatołowa, zielona herbata, a także produkty bogate w błonnik.
U większości osób uczucie najedzenia i sytości związane jest z odpowiednio zbilansowanym zestawem białek, cukrów i tłuszczy, a nie wielkością posiłku. Po spożyciu ciężkostrawnych produktów można poczuć takie objawy jak gazy, senność, uczucie ciężkości, ból brzucha. Na ostateczną długość trawienia u danej osoby wpływają takie czynniki jak płeć, wiek, waga, aktywność fizyczna, spożywanie produktów przyspieszających trawienie. U dzieci, młodzieży oraz mężczyzn proces ten jest szybszy, z kolei u kobiet i osób starszych trwa dłużej. Z wiekiem metabolizm spowalnia i łatwiej przybrać na wadze. Jako że jest to kwestia indywidualna, to warto obserwować organizm, żeby dowiedzieć się, które produkty służą układowi trawiennemu, a po których pojawia się uczucie ciężkości. Jeśli np. laktoza i nabiał sprawiają, że czujesz się niedobrze, w dowolnej diecie Goodie Foodie masz możliwość bezpłatnego wykluczenia nabiału.
Odpowiednio zbilansowana dieta to świetna profilaktyka w walce z chorobami – doskonale zdawały sobie z tego sprawę nasze prababki i świetnie wiemy o tym także i my. Po jakie produkty z domowej spiżarni sięgać, by budować odporność? Jakie są receptury na zdrowie prosto z lodówki? Podzielimy się z Wami kilkoma tradycyjnymi przepisami prosto ze starych notatników.
Czarny koń w walce z przeziębieniami. Wzmianki o jego dezynfekujących właściwościach można było znaleźć już na liczących sobie 4500 lat tablicach odkrytych na piramidzie w Gizie, natomiast miód pitny lub wino z dodatkiem czosnku było powszechnym lekarstwem w średniowieczu. Współczesne badania wykazały, że jego antybakteryjne i antywirusowe działanie oraz lotne związki siarkowe i olejki eteryczne skutecznie leczą infekcje układu oddechowego.
Syrop z czosnku jest bardzo prosty w przygotowaniu i niezwykle skuteczny w działaniu. Doskonale stawia na nogi podczas przeziębienia, ale można go spożywać również profilaktycznie. Zalecane spożycie to 2-4 łyżek dziennie.
Z cytryn wyciskamy sok i łączymy z wodą i miodem. Składniki przelewamy do blendera. Dodajemy czosnek i wszystko razem dokładnie miksujemy. Gotową miksturę przelewamy do słoika, zakręcamy i wstrząsamy. Odstawiamy do lodówki na około dwie doby. Po tym czasie przecedzamy syrop przez gazę. Gotowy syrop przechowujemy w lodówce.
Lecznicze właściwości cebuli również znane są od wieków – syrop z cebuli to jeden z najpowszechniejszych w medycynie ludowej remediów na przeziębienie. Cebula zawiera wiele silnych, bakteriobójczych substancji, które działają nawet na bakterie oporne na działanie antybiotyków. Zawarte w niej minerały – fosfor, magnez, siarka, cynk i krzem – wzmacniają ogólną odporność organizmu na infekcje i choroby.
Syrop z cebuli oprócz swoich właściwości poprawiających odporność, działa także wykrztuśnie, dlatego warto stosować go przy mokrym kaszlu. Zalecane dawkowanie – do 3 łyżek dziennie.
Cebulę drobno siekamy i przekładamy do dużego naczynia. Zasypujemy cebulę cukrem i dokładnie mieszamy. Odstawiamy na kilka godzin (lub na całą noc), aż cebula puści sok, a następnie go odcedzamy, przelewając go przez sitko.
Przechowujemy w lodówce w zamkniętym słoiku, do dwóch tygodni.
Cytryna, limonka, grejpfrut oraz inne owoce cytrusowe to doskonałe źródło witaminy C, o której powszechnie wiadomo, że wspomaga zwalczanie infekcji i chorób. Witamina C pobudza produkcję interferonu – białka, które pomaga zwalczać zarazki, nie dopuszczając do rozwoju choroby. Dodatkowo uszczelnia ona ścianki naczyń krwionośnych, zwiększając tym samym odporność błon śluzowych, co uniemożliwia wirusom przenikanie do organizmu.
Cytryna w połączeniu z miodem i imbirem jest nie tylko świetnym dodatkiem do herbaty, ale też staje się doskonałym remedium na przeziębienie!
Cytryny myjemy, sparzamy wrzątkiem i kroimy na plasterki (lub półplasterki). Imbir obieramy i kroimy na plasterki. Laskę cynamonu kruszymy na mniejsze kawałki.
Wszystkie składniki przekładamy do wyparzonego wcześniej słoika, zalewamy miodem i zakręcamy. Odstawiamy do lodówki na kilka dni, by składniki się “przegryzły”. Przechowujemy w lodówce do miesiąca.
Na sam koniec zostawiliśmy coś, co jest istną antybakteryjną i antywirusową bombą! Niech Was nie zwiedzie nazwa – choć produkt ten zwie się “ognistym cydrem” to jest on remedium bezalkoholowym. Każdy składnik w nim walczy z infekcjami na swój własny sposób, razem tworząc prozdrowotną całość. Spróbujcie koniecznie! Odważni mogą ognisty cydr spożywać łyżkami (po 1 łyżce dziennie), a tym, którzy nieco się obawiają, polecamy dodanie go do… herbaty.
Cebulę obieramy i kroimy w piórka. Czosnek obieramy, ząbki przekrawamy wzdłuż na pół. Chrzan, imbir i kurkumę obieramy i kroimy na mniejsze kawałki. Chilli kroimy w plasterki. Z cytryny wyciskamy sok. Mieszamy z miodem i octem jabłkowym.
Wszystkie składniki wraz z przyprawami łączymy razem w dużym naczyniu. Przykrywamy i odstawiamy do przegryzienia na 2-4 tygodnie. Po tym czasie odcedzamy, przelewamy do butelki.
Przechowujemy w lodówce, nawet do roku.
Urodzony w 460 roku p.n.e. Hipokrates – grecki lekarz, który zapracował na przydomek “ojca medycyny” – wysnuł tezę, że “śmierć zaczyna się w jelitach”. Stwierdzenie to jest dość dosadne, lecz rozwój medycyny potwierdził, że rzeczywiście wiele ze schorzeń wiąże swój początek z nieodpowiednio zbilansowaną dietą, spożywaniem niezdrowych produktów lub ze złą przemianą materii. Dlatego właśnie powinniśmy dużą wagę przykładać do dbania o nasz układ pokarmowy i jego sprawne funkcjonowanie.
Jednym z istotnych elementów dbania o przemianę materii, jest dostarczanie organizmowi probiotyków. Z pewnością większości z Was obiło się o uszy, że mają one korzystny wpływ na funkcjonowanie układu pokarmowego, ale jeśli nigdy nie zgłębiliście tematu, pora wytłumaczyć czym właściwie probiotyki są.
Probiotyki to kultury dobrych bakterii, które kolonizują się w układzie pokarmowym (szczególnie w jelitach) i wspomagają odbudowę naturalnej flory bakteryjnej, często zaburzonej przez niezdrową dietę, stres, alkohol, palenie papierosów, przyjmowanie antybiotyków czy doustną antykoncepcję. Nazwa “probiotyk” pochodzi od greckich słów “pro” i “bios” i w dosłownym tłumaczeniu oznacza “dla życia”. Nazwa ta jest jak najbardziej słuszna, ponieważ lista benefitów, jakich dostarcza nam przyjmowanie probiotyków jest długa – wspomagają nasz układ odpornościowy, zapobiegają infekcjom, wspomagają trawienie, leczą stany zapalne przewodu pokarmowego oraz biegunki, pomagają obniżyć cholesterol, a nawet pomagają zwalczyć bakterie odporne na antybiotyki. A to dopiero początek!
Choć w aptekach nie brakuje probiotyków pod postacią tabletek, to znacznie prościej (i skuteczniej!) jest włączyć do diety kilka z produktów, które pełnią rolę naturalnych probiotyków. O jakich produktach mowa?
Listę otwierają kiszonki, o których szerzej pisaliśmy już w poprzednim wpisie. Ważne jest jednak, by wybierać takie produkty, które przeszły naturalny proces fermentacji mlekowej. Należy zwrócić na to uwagę sięgając po produkty ze sklepowych półek i nie mylić kapusty kiszonej z kwaszoną – produkty “kwaszone” to bowiem produkty zakwaszane octem. Istotne jest także by spożywać kiszonki na surowo, gdyż w wersji przetworzonej i poddanej obróbce termicznej niestety nie będą już źródłem bakterii probiotycznych.
Fermentowane produkty mleczne są nie tylko doskonałym źródłem probiotyków, ale też zachowują wiele cennych dla zdrowia składników odżywczych, takich jak wapń, fosfor czy potas. Charakteryzują się one również wysoką strawnością i warto sięgać po nie na przykład po spożyciu ciężkiego i tłustego posiłku. Wybierając produkty mleczne w sklepie również należy zwrócić uwagę na ich skład – powinny one zawierać jedynie mleko oraz żywe kultury bakterii.
Zakwas z buraków to istny eliksir zdrowia – jest bogaty w probiotyki, a także jest źródłem witamin A, C, E, K i B6 oraz żelaza, sodu, potasu, magnezu, fosforu oraz kwasu foliowego. Pity codziennie nie tylko doskonale wzmocni naszą odporność, ale też pomoże utrzymać prawidłowe ciśnienie krwi, obniży cholesterol, poprawi koncentrację i korzystnie wpłynie na gospodarkę hormonalną u kobiet.
Znany w Polsce od czasów Władysława Jagiełły sfermentowany napój z chleba żytniego lub razowego, początkowo wytwarzany w wiejskich chatach, wkrótce trafił na szlacheckie dwory. Już wtedy doceniano go za jego właściwości łagodzące dolegliwości trawienne, a do tego świetnie orzeźwiał i gasił pragnienie w upalne dni. Kwas chlebowy stanowi dobre źródło witamin C, E oraz witamin z grupy B, selenu, cynku a także, oczywiście, probiotyków. Oprócz korzystnego działania na układ pokarmowy oraz wzmocnienia odporności, kwas chlebowy redukuje również bóle mięśni, zapalenia stawów oraz pomaga unormować poziom cukru we krwi.
Spragnionych bardziej egzotycznych smaków namawiamy do sięgnięcia po kombuchę (sfermentowany napój z herbaty), rejuvelac (sfermentowany napój ze świeżych kiełków) oraz fermentowane produkty sojowe takie jak tempeh, miso czy sos sojowy, choć z tym ostatnim nie należy przesadzać, ze względu na dużą zawartość soli (warto także zwrócić uwagę na jego skład – im krótszy tym mniejsze prawdopodobieństwo, że znajdują się w nim sztuczne dodatki szkodliwe dla zdrowia). Wszystkie te produkty również dostarczą organizmowi dużych ilości bakterii probiotycznych, poprawią odporność oraz wpłyną korzystnie na mikroflorę jelitową.
Niech ta parafraza słów greckiego medyka, wspomnianego na początku artykułu będzie dla Was motywacją do tego, by z większą troską przyjrzeć się swojej diecie. Odpowiednie pokarmy potrafią naprawdę zrewolucjonizować nasze zdrowie i samopoczucie, wystarczy mądrze wybierać!
Matcha to sproszkowana zielona herbata, która od 800 lat używana była przez buddyjskich mnichów. W XX wieku została odkryta na nowo jako najsilniejszy antyoksydant występujący w naturze i superfood wspomagający trawienie, dodający energii, poprawiający koncentrację i zdolności poznawcze.
Współzałożycielką firmy jest Hitomi Saito, absolwentka słynnej paryskiej szkoły Cordon Bleu oraz szkoły ceremonii herbacianej Urasenke. Moya Matcha została doceniona przez Alexandre’a Couillon, założyciela restauracji La Marine uhonorowanej dwiema gwiazdkami Michelin i najlepszego szefa kuchni według Gault & Millau.
Na naszej szerokości geograficznej od pokoleń mamy bardzo wyraźnie zaznaczone cztery główne okresy klimatyczne – czyli oczywiście wiosna, lato, jesień i zima. Teraz co prawda ze względu na zmiany klimatyczne, coraz częściej pory roku potrafią się ze sobą zlewać, a pogoda zaskakuje nas okresami suszy czy nie spodziewanymi przymrozkami, natomiast co do zasady cały czas te cztery pory roku jesteśmy w stanie wyodrębnić. Życie w naszym raczej chłodnym klimacie determinuje to jaką powinniśmy stosować dietę – w medycynie holistycznej absolutnie kluczowy element naszego zdrowia. Musimy zadbać, żeby to co będziemy jeść, było przez nasz układ trawienny łatwo przyswojone i dobrze strawione.
Od jakiegoś czasu w sklepach o każdej porze roku można kupić absolutnie wszystko, natomiast za czasów naszych kochanych prababć nikomu do głowy by nie przyszło (nie było to możliwe), żeby w lutym jeść na przykład zieloną sałatę albo zielone surowe ogórki . Jadło się to co było o określonej porze roku dostępne. Późna wiosna i okres letni to czas warzyw i owoców. Szczególnie latem surowych owoców i warzyw można było jeść do woli – wszystko pięknie rosło na polu i w sadzie. Jesień i zima to z kolei czas słodkich powideł, przetworów, kiszonek i marynat. W piwnicach zimowały wykopane na jesieni ziemniaki, cebula, buraki, marchew, pietruszka i inne warzywa korzeniowe.
Wiele obszarów w Chinach charakteryzuje się podobnym klimatem do naszego środkowo -europejskiego. A jak wiemy dieta w Chinach opiera się w dużej mierze na ciepłych potrawach, wywarach, ryżu i kiszonkach pod tysiącem postaci. Według tradycyjnej dietetyki chińskiej surowe warzywa i część owoców z uwagi na swoją zimną lub chłodną naturę wprowadzają do organizmu bardzo niekorzystny śluz. Oczywiście w innym klimacie, na przykład w słonecznej i gorącej Kaliforni nie jest to wielki problem i można bez wyrzutów pić soki z surowych owoców i warzyw prawie cały rok. Nie chodzi też o to, żeby zimą jeść tylko ziemniaki i buraki – nie dajmy się zwariować – ale kluczowe jest to, żeby warzywa odpowiednio przygotować. Poddać je właśnie krótkiemu kiszeniu czy obróbce termicznej – ugotować na parze, upiec czy trochę poddusić. A wszystko po to, żeby jedzenie było przez nas lepiej strawione i przyswojone. Oczywiście nasz organizm jest w stanie strawić nie jedno, pytanie tylko ile się przy tym namęczy, ile straci energii i jakie są tego konsekwencje dla naszego zdrowia.